Autor: Nancy H. Kleinbaum
Tytuł: Stowarzyszenie umarłych poetów
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2012
Ilość stron: 160
Ocena: 10/10
Opis:
Rozpoczyna się rok szkolny w Akademii Weltona, elitarnej szkole średniej o wielkich osiągnięciach i nader surowej dyscyplinie. W miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela przychodzi nowy, John Keating. Czterem zasadom Akademii, którymi są : Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, przeciwstawia inny sposób kształtowania i wychowania młodych ludzi. Co zwycięży : rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?
Recenzja:
Są takie książki, które wpływają na nas w tak dużym stopniu, że po lekturze nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. Pozwólcie, że zacytuję autorkę, która napisała:
"Musimy nieustannie i uparcie poszukiwać nowego, innego punktu widzenia".
"Stowarzyszenie umarłych poetów" pomogło mi odnaleźć zupełnie inny punkt widzenia. Uzupełniło mój system wartości i sprawiło, że teraz wymagam od siebie zdecydowanie więcej niż przedtem. Ta książka dosłownie otwiera oczy.
Miejscem akcji książki jest Akademia Weltona, czyli prestiżowa szkoła, w której dyscyplina to niemal wyznawana religia. Uczniowie tej szkoły są wychowywani na doskonałych naukowców, prawników, lekarzy, ale brakuje im radości życia. Młodych ludzi, którzy są bardzo zakorzenieni w sztywnym i rygorystycznym systemie nauczania, spotka niespodzianka w osobie Johna Keatinga. Nauczyciel to energiczny i pełny życia indywidualista, który wyznaje zasadę braku zasad. Jego innowacyjne podejście do swojego zawodu sprawia, że nastolatkowie dostrzegają nowe możliwości, poznają lepiej siebie samych i zaczynają myśleć kreatywnie. Główni bohaterowie, czyli Charlie, Knox, Todd, Neil, Meeks, Pitts i Cameron to najzwyklejsi dorastający chłopcy, z którymi czytelnik może się utożsamić. Reprezentują różne typy osobowości: marzyciela, realistę, flegmatyka. Chłopcy po tym, jak poznali możliwości, które proponuje im przebojowy nauczyciel, przeżywają prawdziwe odrodzenie. Dotychczas byli marionetkami, które bezwiednie realizują ambicje swoich rodziców, teraz ich świadomość się podniosła i rozpoczął się okres nastoletniego buntu.
„Kiedy czytacie książkę, nie bierzcie pod uwagę tylko tego, co mówi autor, weźcie pod uwagę również to, co myślicie wy. Musicie starać się odnaleźć własny głos, chłopcy.”
Nastolatkowie zafascynowani nie tyle poezją, ile jej siłą, wznawiają działanie Stowarzyszenia Umarłych Poetów, do którego należał w przeszłości sam Keating.
Dziwne praktyki nauczyciela języka angielskiego nie przypadają do gustu surowemu dyrektorowi szkoły, który z rosnącym niepokojem przygląda się coraz bardziej uświadamianym uczniom, którzy mogą sprawić kłopoty.
Autorka stworzyła bohaterów, którzy nie są przerysowani, a jednak inspirują czytelnika. Przede wszystkim John Keating to przykład człowieka, który wie, czego może oczekiwać od świata i bierze to, ale również wie, że od siebie musi oczekiwać równie wiele. Jest to człowiek niezwykły, wybitna jednostka, która jednak uświadamia nam, że możemy być równie niezwykli, bo każdy z nas to indywiduum. Wystarczy odkryć swoje pasje i je realizować. Niestety, podobnie jak większość pięknych dusz w historii ludzkości, nauczyciel angielskiego również spotyka się z niezrozumieniem ze strony konwencjonalnego do bólu myślenia innych dorosłych.
"Stowarzyszenie umarłych poetów" to książka niezwykła, jednak nie należy do patetycznych i wybujałych powieści, których wartość zależy od właściwego odczytania. Ta opowieść dla każdego czytelnika ma inne przesłanie. Faktem jest, że wzrusza, momentami śmieszy i każdego zmusi do refleksji.
"sztuka trwa i także ty dopisać możesz wers"
Jaki będzie Twój?
Wasza Ariada :)
Czytałam wieki temu, kiedy przygotowywałam prezentację maturalną, ale niewiele pamiętam z niej. Musze nadrobić film w końcu, bo to w końcu książka poswatała na jego podstawie ;)
OdpowiedzUsuńAh, czytałam to dawno temu, ale to przecudowna historia!
OdpowiedzUsuńNie czytałam tylko dlatego, że film był pierwszy. Trochę boję się takich książek, które powstały później, ale mnie przekonałaś. Film był piękny, wzruszył mnie i bardzo mi się podobał, dlatego sięgnę również po książkę.
OdpowiedzUsuńSłyszałam jedynie o filmie, ale o książce? Niemal nigdy. Zachęciłaś mnie i tym lepiej, że teraz przeczytałam Twoją recenzję, ponieważ najpierw przeczytam sobie książkę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o książce, ale jakoś nie miałam potrzeby jej czytać. Widzę, że muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńOglądałam film, ale nie mam ochoty czytać książki o której i tak pierwszy raz słyszę
OdpowiedzUsuńKocham, kocham! :)
OdpowiedzUsuń