Autor: Mark Epstein
Tytuł: Trauma codzienności
Wydawnictwo: Charaktery
Data wydania: 2014
Ilość stron: 222
Opis:
To pierwsza książka z nowej serii Wydawnictwa Charaktery – SZTUKA ŻYCIA. Mark Epstein, znany psychiatra, odkrywa przemijający potencjał traumy i pokazuje, jak można ją wykorzystać na rzecz własnego rozwoju. Epstein dowodzi, że jeśli nie damy się traumie pokonać, to może ona stać się naszym najwspanialszym nauczycielem i nasza wolnością. Zachodnia psychologia uczy, że jeśli zrozumiemy powody traumy, być może zdołamy się jej pozbyć. Wielu ludzi oddaje się wschodnim praktykom, ponieważ uważa medytację za sposób na wzniesienie się ponad traumę albo odseparowanie się od najtrudniejszych emocji. Epstein dowodzi jednak, że obydwa podejścia są niewłaściwe – trauma to integralna część życia i może być wykorzystywana jako narzędzie do rozwoju i głębszego zrozumienia zachodzących zmian. Gdy spojrzymy na traumę z tej perspektywy, gdy zrozumiemy, że cierpienie jest uniwersalne, mocniej i głębiej połączy ona ze światem. Wykorzystując życie Buddy jak najdoskonalszy przykład mocy traumy, Epstein przygląda się też dokładnie własnym doświadczeniom i tym historiom swoich pacjentów, które pomogą nam zrozumieć, że droga do wyjścia z cierpienia wiedzie poprzez to cierpienie.
Recenzja:
Psychologią interesuję się już jakiś czas - w swoim życiu przeczytałam już kilkanaście książek, które mniej lub bardziej poruszały tę tematykę. Jedną z takich pozycji jest właśnie "Trauma codzienności".
Autor jest z wykształcenia psychiatrą - o całkiem niezłej zresztą opinii, który jest buddystą od mniej więcej czterdziestu lat. Nic więc dziwnego, że w jego utworach pojawia się relacja miedzy buddyzmem a psychoterapią.
Mark Epstein nie przedstawia traumy, jako koszmaru, ale jako zwykłą cześć życia, z którą definitywnie da się egzystować, jeśli tylko wie się jak. Autor twierdzi wręcz, że przeżywanie traumy może być swego rodzaju narzędziem do rozwoju nas samych oraz do innego postrzegania rzeczywistości.
Jestem bardzo tolerancyjną osobą i z góry wiedziałam, że pozycja ta będzie opierała się na innej religii, niż jest przeze mnie wyznawana - nie spodziewałam się jednak, że buddyzmu w tej książce będzie o wiele więcej niż fachowych, psychiatrycznych porad i pojęć.
Przez większość czasu, kiedy zapoznawałam się z treścią tegoż to utworu, miałam wrażenie, że autor-buddysta, stara się pokazać innym - swoim czytelnikom, którzy w jego zamyśle byli innego wyznania - że to jego religia ma słuszny pogląd na przeżywanie traumy, cierpienia.
Co więcej, odniosłam wrażenie, jakby zamiast ukazania, jak sobie z tymi uczuciami radzić pod względem fachowej opinii, to stwierdzał, że jego wiara jest tym, czego takie osoby powinny szukać.
Sprawiło to jednak tylko niechęć i sprawiło, że z poradnika psychologicznego, pozycja ta zaczęła mi bardziej przypominać jakiś religijny bełkot - niestety.
Jedynym pozytywem, jaki dostrzegam w tej książce, jest sposób wydania - prosta, ładna okładka, która od razu rzuca się w oczy i bardzo ładnie zrobione strony - czytelna czcionka o odpowiednim rozmiarze, spore marginesy, pozwalające w razie czego na robienie notatek po bokach.
Ogólnie mogę powiedzieć, że poradnik ten jest bardzo czytelny i dopracowany pod względem estetycznym.
Czegoś mi w tej pozycji definitywnie zabrakło - jakiegoś sensu w pojęciu medycznym. Powszechnie wiadomo, że życie nie jest idealne i nie można go przeżyć nie doświadczając nigdy bólu, cierpienia i lęków. Każdy jednak ma inny sposób na radzenie sobie z tymi emocjami, z tymi odczuciami.
Patrząc na ogólny zamysł tej książki - nie mogę powiedzieć, że jest totalnie zła. Świetnie w jej treści odnajdą się osoby, które również wyznają buddyzm.
Dlatego też w dzisiejszej recenzji uchylam się od oceny - po prostu nie jestem w stanie postawić noty temu poradnikowi tak, żeby było to obiektywne.
Pozycję tę polecam wszystkim, którzy chcą się z nią zapoznać, ale ostrzegam, że ludzie, którzy są innego wyznania niż buddyzm, mogą nie do końca zgadzać się z przedstawionymi tam racjami - tak, jak zresztą ja.
Książkę tę dostałam od Wydawnictwa Charaktery
Lubie takie zderzenie innych założeń, wyznań. Ta ksiązka bylaby dla mnie ciekawym doświadczeniem.
OdpowiedzUsuń+ informuje o zmianie nazwy mojego bloga. Teraz istnieje pod nazwą: Krucze Gniazdo.
Nie wiedziałam nic o wydawnictwie ani o jego książkach. Zabieram się za poszukiwania !
OdpowiedzUsuńTematyka tej książki nie wzbudziła mojego zainteresowania, dlatego nie będę nawet udawać, że jest inaczej. Zatem spasuje.
OdpowiedzUsuńReligijny fanatyk napisał tę książkę? Z reguły tylko oni twierdzą, że ich religia jest lekiem na wszystko... Autorowi chyba się zapomniało, że niektórzy są po prostu...niewierzący.
OdpowiedzUsuń