Autor: Regina Brett
Tytuł: Bóg zawsze znajdzie Ci pracę
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 5 listopada 2014
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10
Opis:
Moja najnowsza książka to coś dla tych, którzy przestali kochać to, co robią.
I dla tych, którzy kochają swoją pracę, ale pragną odnaleźć głębszy sens także poza pracą – w innych sferach życia.
Dla tych, którzy są bezrobotni, wykonują pracę poniżej swoich kwalifikacji albo czują się nieszczęśliwi w życiu zawodowym.
Dla tych, którzy zeszli z obranej niegdyś drogi, chwilowo albo bezpowrotnie.
Dla tych, którzy dopiero rozpoczynają karierę zawodową i chcą się dowiedzieć, jak zapisać tę czystą kartę.
Dla tych, którzy przeszli na emeryturę albo nie mogą już dłużej pracować, a pragną wieść pełniejsze życie.
Dla tych, którzy kochają swoją pracę tak bardzo, że chcą zainspirować innych i pomóc im odnaleźć życiową pasję.
Dla tych, którzy – jak ja – czuli się kiedyś zagubieni w życiu i kluczyli krętą ścieżką, dopóki ta nie zaprowadziła ich w idealne miejsce. Wierzę, że każdy z nas ma takie miejsce. Musimy je tylko odszukać. Albo odprężyć się i pozwolić, żeby to ono odszukało nas. – REGINA BRETT
Recenzja:
O poprzednich książkach autorki słyszałam niejednokrotnie, kiedyś się nawet zastanawiałam czy nie zakupić sobie jednej, bo same okładki do mnie przemawiały, a do tego tak wiele osób zachwycało się tymi tekstami. Nie wiem dlaczego w końcu te książki nie znalazły się w mojej biblioteczce (pewnie kupiłam coś innego), ale kiedy dostałam propozycję zrecenzowania trzeciej wydanej w Polsce niedawno książki, pomyślałam, że jak nie teraz to kiedy. I mówię z ręką na sercu, nie żałuję i strasznie się cieszę, że mogłam się zapoznać z tak znakomitą autorką, a przede wszystkim z tak z twórczością tak znakomitej osoby jaką jest Pani Bertt.
Zacznę może od tego, że książka jest zbiorem pięćdziesięciu "lekcji', które tak na prawdę niczego nam nie narzucają od góry. Każdy tekst niesie za sobą jakieś przesłanie, a to czy czytelnik wyciągnie z tego wnioski, zależy tylko od niego, a czasem tam gdzie jeden widzi jeden morał, inny może dostrzec zupełnie co innego.
Autorka opisuje swoje przeżycia i przeżycia ludzi których spotkała na swojej drodze. Jako dziennikarka stykała się z wieloma osobami, które nie raz przeżywały ciężki chwile w swoim życiu i właśnie te historie z życia wzięte dają nam naprawdę do myślenia, a nie jakieś modele czy symulacje.
W tytule książki jest nawiązanie do Boga. Pani Bertt mówi, że w jej życiu bardzo ważna była modlitwa i, że dopuszczanie Boga do swojego życia bardzo jej pomagało. Ale fajne jest to, że nie narzuca nam swojego toku myślenia. Nie mówi, że teraz wszyscy musza się nawrócić, modlić 3 razy dziennie i tylko wtedy uda nam się osiągnąć cel. Nie, Ona tylko mówi o sobie i swoich doświadczeniach.
Moim początkowym zamiarem było czytanie po trochu, po jednej dwóch lekcjach dziennie, żeby mieć czas na przemyślenia, ale jak zaczęłam to przepadłam. Nie mogłam poprzestać na tych kilku stronach bo ciągle było mi mało. Skończyło się na tym, że całość miałam przeczytaną w ciągu jednego wieczoru.
Nie wiem za jaką sprawą się to dziej, ale jak się czyta tę książkę to tak ciepło się robi na sercu, jest taka ciepła i taka "domowa" w sam raz do kocyka i gorącej czekolady.
50 lekcji i 50 tytułów, z których każdy może stać się mottem na każdy dzień, a niektóre mogą pozostać z nami na całe życie.
Jeszcze nigdy nie zażyło mi się płakać przy jakiejkolwiek książce czy filmie ( no dobra, ale przy "Królu Lwie" wszyscy płakali ;) ), ale w tym przypadku mimo, że żadna łza nie zawędrowała na mój policzek, ale kilka razy zakręciła się w oku. To chyba przez to, że na kartach tej książki spotykamy prawdziwych ludzi z ich prawdziwymi problemami, a nie jakąś fikcją literacką.
Każda z lekcji jest niezwykle motywująca i dająca kopa życiowego, który sprawia, że się po prostu chce i, że w każdej chwili można dostrzec jakąś pozytywną stronę.
Jedyna rzecz która mnie denerwowała, to to, że autorka dosyć często powtarza się w swoich lekcjach. To znaczy, po kilka razy wspomina o tym samym wydarzeniu i o tych samych osobach i czasem jest się ciężko odnaleźć, ale to chyba tylko moje fanaberie, bo przecież nie o łączenie faktów chodzi w tej książce.
Nie wiem co jeszcze można by napisać na temat tej pozycji. Mam nadzieję, że czujecie się zachęceni. Ja na pewno czuje się zachęcona do sięgnięcia po dwie pozostałe książki Pani Brett.
Nie wiem co jeszcze można by napisać na temat tej pozycji. Mam nadzieję, że czujecie się zachęceni. Ja na pewno czuje się zachęcona do sięgnięcia po dwie pozostałe książki Pani Brett.
Z gorącymi pozdrowieniami
Klaudia.
Do tej pory, miałam możliwość lektury jedynie "Bóg nigdy nie mruga", jednak na półce już czeka "Jesteś cudem", a "Bóg zawsze znajdzie Ci pracę" mam zamiar sprawić sobie na święta :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zaciekawiona tą pozycją. No i wiadomo, bardzo bym chciała, żeby Bóg znalazł mi pracę, bo sama już sobie z tym nie radzę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W prezencie dostałam na początku roku "Bóg nigdy nie mruga", łezka może się zakręcić. Również wciągająca, niby powinna być zbyt ckliwa jak na moje standardy, a jednak jest wciągająca i czyta się ją z duża przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, a jestem ich ogromnie ciekawa.
OdpowiedzUsuńOby to była prawda! :)
OdpowiedzUsuń