Autor: Julia Bernard
Tytuł: Czarownice z Wolfensteinu. Wstęga i kamień
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2014
Liczba stron: 288
Ocena: 7/10
Opis:
Druga część cyklu o współcześnie żyjących czarownicach. Amelka, po stracie matki i babci, wygnana z Nawii przez Peruna, próbuje znaleźć swoje miejsce i… przeżyć. Nową przystanią staje się mały dom w Dolomitach, który odwiedzała z matką każdej zimy. Przypadkowe spotkanie z ekscentrycznym właścicielem baru na stoku sprawia, że pryska nadzieja na spokojne, bezpieczne życie. Wciągnięta w środowisko nadnaturalnych stworzeń, które postanowiły spędzić życie w narciarskim kurorcie, próbuje zagłuszyć przeszłość zabawą, adrenaliną i alkoholem. Sprawy komplikuje jednak niespodziewana wizyta Diega, która uświadamia jej, że długów zaciągniętych u Trumwiratu nie spłaca się raz na zawsze…
Moją przygodę z Czarownicami z Wolfensteinu zaczęłam już jakiś czas temu, kiedy to zabrałam się za czytanie pierwszej części Czarownice z Wolfensteinu. Kamień i Sito. Po skończeniu, wiedziałam, że autorka jest w trakcie pisania drugiej części i tak na prawdę nie mogłam się doczekać. No i w końcu jest, doczekałam się. Co prawda spodziewałam się mniej więcej objętościowo tego samego, ale trochę krótsze też mnie nie zniechęciło.
Swoje czytanie musiałam trochę odłożyć, bo miałam zaczęte trochę książek i nie chciałam dokładać kolejnej. Swoją drogą, tak odbiegając od tematu, to ostatnio coraz częściej dzielę moją uwagę między kilka książek i wcale nie wychodzi to gorzej "jakościowo". Ale wracając. Zabierając się do czytania, byłam pełna entuzjazmu i byłam prawie pewna, że jeden dzień i po książce, ale niestety z każdą kolejną stroną mój entuzjazm słabł, ale to wcale nie oznacza, że książka była zła. Cyba trochę za wysoką poprzeczkę jej postawiłam.
Nie wiem od czego zacząć, żeby nie robić spojlerów poprzedniej części i w sumie nie wiem czy tak się da. Może tak. Biorąc pod uwagę zakończenie pierwszej części, drugą rozpoczynamy "podróż" z Amelią po świecie. W pierwszym tomie bardzo ją polubiłam i aspirowała na moją ulubioną bohaterkę, a teraz momentami była tak irytująca, że miałam jej dość. Dobra okoliczności łagodzące są, no bo nie codziennie ktoś jest na "magicznym haju" ale mimo wszystko, chciałam kilka razy ją wyciągnąć z tej książki i powiedzieć, żeby się opamiętała. Były jednak momenty, kiedy wracała stara Ami i aż uśmiech pojawiał się na twarzy.
"Rodzaj: Naw, gatunek: Czarownica, podgatunek: Osierocona czarownica, odmiana: Amelia."
Jeśli czytaliście poprzednią część, to pamiętacie te wszystkie sny, Małgorzatę i te sprawy i mogło by się wydawać, że ta właśnie część będzie się mniej więcej na tym opierała. A tu takie rozczarowanie. Ten motyw został ucięty w jednym momencie i dalej się wszystko toczyło, jakby wcześniej nie istniał. A szkoda, bo można by trochę z nim popracować i dostać bardzo fajne efekty. Ale tak najwidoczniej miało być.
Nie podlega wątpliwości, że w tej części jest dużo więcej akcji, więcej się dzieje, poznajemy nowe postaci i "zgłębiamy" te o których już czytaliśmy. Powraca znów wątek miłosny, który w pierwszej części bardzo mi się podobał, a teraz było to coś na zasadzie "ja Cię chcę, to teraz Ty nie chcesz mnie, a jak Ty mnie będziesz chciał, to ja nie będę chciała Ciebie". Ale rozwiązanie tego było dość interesujące. Tak samo jak całe zakończenie książki.
W całej tej akcji nie zabrakło też humoru, wiele razy się śmiałam, ale moje serce skradł jeden fragment, który przytoczyłam nawet na FB:
"Ten wyjazd nie byłby taki sam, gdybyście nie nauczyli się paru określeń typu: "pieprzyć jak Amelia o esemesie" albo "prawdopodobieństwo powodzenia takie jak wysłanie esemesa przez Amelię". Przykro mi, dupki, esemes został wysłany!"
Dobra, więc już chyba przekonałam Was, że pierwsza część była trochę lepsza, a może po prostu trochę inna. I ja walę nie mówię, że ta była zła, czy coś w tym stylu. Niemniej jednak polecam wam tę serię bo na prawdę wato się z nią zapoznać.
Nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć, aby uniknąć spojlerów, a i tak mam wrażenie, że za dużo zdradziłam. Nie wiem czy powstanie kolejna część, ale tak by mogło sugerować zakończenie, lub po prostu autorka zostawiła sobie otwartą furtkę. Jeśli pojawi się kolejna część to ja na pewno po nią sięgnę.
Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf
Mam ten cykl w planach, sięgam po wszystko, co dotyczy czarownic ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, naprawdę nigdy. O pierwszej części również. Ale zaintrygowałaś mnie nią, lubię czytać o czarownicach. A do tego trzeba wspierać polskich autorów. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.