sobota, 29 listopada 2014

Książkowa kontra #1 - Twarda czy miękka okładka?

Cześć wszystkim. Witam Was bardzo gorąco w pierwszym wpisie nowego cyklu, pod nazwą

Dzisiaj na tapet pójdzie porównanie "Twarda vs. miękka okładka". Przeanalizujemy sobie kilka aspektów i postaramy się ustalić która wersja jest lepsza, a może nie ma jednej odpowiedzi. Pojedynek czas zacząć !

RUNDA #1
Funkcjonalność 

Jeśli chodzi o funkcjonalność, wiadome jest, że książką z twardą okładką jest zdecydowanie cięższa, niż ta w papierowej. Wielu z nas uwielbia czytać w środkach transportu, komunikacji miejskiej lub po prostu na świeży powietrzu poza domem. Oczywiste jest, że rzadko się zdarza, aby książka była jedyną rzeczą, którą zabieramy ze sobą, dlatego im cięższy tom, tym gorzej dla naszego kręgosłupa,a lektury z twardą okładką do najlżejszych nie należą. Jeśli jesteśmy przy temacie wagi, to jedynie wspomnę, że miękka okładka = mniejsza waga = mniejsza cena przesyłki. To znaczy, to nie jest na pewno jakaś znaczna różnica w cenie, ale może kilka groszy się zaoszczędzi. Zostaje jeszcze wygoda czytania. I u mnie zdecydowanie wygrywają miękkie okładki. Po prostu lepiej mi leżą w dłoni (jakkolwiek by to nie brzmiało ;) )

RUNDA #2
Trwałość

Jeśli wyżej, twarde okładki wypadły raczej słabo, tak teraz zdecydowanie są górą. Wspomniany już wcześniej przykład transportu. Jasne, miękka okładka jest lżejsza, ale kiedy wrzucimy ją do torby to nie zawsze wyjmiemy ją w takim stanie jak początkowo (a zwłaszcza jeśli jest to torebka damska, w której jest trylion rzeczy). Ja osobiście jestem przewrażliwiona na punkcie grzbietów moich książek. Nie znoszę kiedy jest on zgięty w połowie, bo nie estetycznie to wygląda. Tak, książki są od czytania ale ja lubię jak ładnie wyglądają, o czym będę pisać dalej. Do tego dochodzi kwestia zgiętych rogów. Eh to już jest przekleństwo, co przy twardej okładce raczej się nie zdarzy.

RUNDA #3
Wygląd

Tutaj znów na prowadzenie wysuwa się twarda okładka. Moje oczy aż się świecą, kiedy oglądam zagranicznych booktuberów, a za ich plecami znajdują się półki pełne twardych okładek, które tak cudownie razem wyglądają. I tutaj mała dygresja dotycząca rozmiarów. Apeluję do Naszych wydawnictw. Wydawajcie książki w jednej wysokości, to tak cudownie się prezentuje <3. Wracając do tematu. Wiadomo jest, że o gustach się nie dyskutuje, i same miękkie okładki też potrafią się dobrze prezentować, ale moje serce zdecydowanie skradły te twarde. Tutaj przyszedł też czas, żeby porównać twardą okładkę z twardą. Otóż, są okładki twarde które są "jednowarstwowe" i nie mają nic na sobie, ale moim faworytem zdecydowanie są te z nakładkami. Przy czytaniu oczywiście je zdejmuję, ale lubię to jak się prezentują i to,że mamy praktycznie dwie okładki.

RUNDA #4
Cena

To nie będzie długi temat, bo chyba każdy zna odpowiedź. W Polsce książki z twardą okładką są znacznie droższe niż te z miękką. Nie znam się na procesie wydawniczym i nie wiem jak to wygląda od kuchni i jaka jest różnica w cenie produkcji, ale za granicą nie widziałam aż tak znacznej rozbieżności. Dlatego ja decyduję się zazwyczaj na kupno tańszej opcji.

PODSUMOWANIE

Jak można wywnioskować, jednoznacznego wygranego nie mamy. Wynik pojedynku raczej remisowy i tak też jest raczej według mnie. Okładki można porównać pewnie na jeszcze innych płaszczyznach, ale ja skupiłam się na tych podstawowych. Czekam na wasze opinie na ten temat i co Wy wolicie i dlaczego akurat ta opcja bardziej Wam przypadła do gustu. Czekam jeszcze na propozycje kolejnych książkowych pojedynków, bo "Książkowa kontra #2" na pewno powstanie i mam nadzieję, że ten cykl przypadnie wam do gustu. Zapraszam do komentowania i dyskutowania.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

14 komentarzy:

  1. No tak, odpowiedzi łatwej nie ma... Ja jednak wolę twarde okładki, ale rzadko kupuję ze względu na cenę właśnie ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, widzę, że też zatytułowałaś 'Kontra' :)
    Moją opinię już znasz, bo na fb wysyłałam Ci link, więc nie będę się tu rozpisywać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz tę zbieżność, ale do samego końca (wczoraj 23) Nie wiedzialam jak to nazwać :c Wpadło mi do głowy, a jak bylo skończone to sie zorientowałam skąd znam tę nazwę :)

      Usuń
  3. Wolę miękkie, ale kto co lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mam możliwość to jednak wybieram z twardą, chociaż faktycznie potem czytam ją tylko w domu, bo do torebki często nie wejdzie, albo jest tak ciężka, że prawie wlekę ją po ziemi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wolę jakoś miękkie okładki :) Chociaż twarde też nie są złe.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie to w sumie zależy :) jakoś mi to w niczym nie przeszkadza :)

    Zapraszam do mnie na gwiazdkową akcję blogerską :)
    http://testacja.blogspot.com/2014/11/ho-ho-ho-gwiazdka-blogerska-z-testacja.html
    PS> oczywiście obserwuję:)
    testacja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja znacznie bardziej uwielbiam twardą oprawę w książce - zwłaszcza, kiedy można wyłapać na nią promocje <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Znacznie bardziej przemawiają do mnie miękkie okładki - więcej książek się mieści na półkach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zdecydowanie wolę twarde! Mniej się niszczą, ładnie wyglądają, wygodniej się czyta. Dla mnie wygrany jest jednoznaczny!:))

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie to zależy, bo twarda ładnie wygląda, ale źle się przez nią obcuje z książką. Wole chyba jednak miękka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chyba jednak jestem za miękkimi - więcej na półce zmieszczę :D może minimalnie, ale jednak :D Poza tym jakoś wygodniej mi się trzyma...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie twarde okładki. Pana Mercedesa Stephena Kinga kupiłem właśnie w wersji droższej, twardej, i podczas czytania czułem znacznie większy komfort, niż w przypadku miękkich okładek :-) Szkoda tylko, że nie zawsze mamy w tej kwestii coś do powiedzenia. Większość książek ukazuje się tylko w jednej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  13. Twarde, zawsze. Chyba, że kupują pozycję, co do której nie jestem pewna, lub muszę przeczytać, ale nie do końca mam a to ochotę (jakaś klasyka na myśl o której włos mi się jeży). Pięknie wyglądają, nie zaginają się rogi, często też są całkiem inne od tych miękkich. Książki nie są dla mnie tylko do czytania, ale i podziwiania i traktuję to jako inwestycję (a nóż któraś stanie się kiedyś białym krukiem). Ceną jakoś się nie martwię, czekam aż cena będzie dla mnie do zaakceptowania i kupuję ;)

    OdpowiedzUsuń