poniedziałek, 7 lipca 2014

Marek Żelkowski - "Kot z Cheschire"


Autor: Marek Żelkowski
Tytuł: Kot z Cheschire 
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2014
Liczba stron: 224
Ocena: 9/10

Opis:

Jak daleko można się posunąć w sztuce manipulacji?
W kilku miejscach na świecie dochodzi do spektakularnych zamachów: w Bostonie od kuli snajpera ginie prezes dużego koncernu farmaceutycznego, w Dijon zostaje zastrzelony podpułkownik Legii Cudzoziemskiej, a w Londynie major chińskiego wywiadu zostaje otruty radioaktywnym polonem. Czy wszystkie te wydarzenia mają jakikolwiek związek ze spokojnym życiem, jakie prowadzi w Warszawie młoda pisarka Anna? Każdy jej krok śledzony jest przez byłego policjanta, wynajętego przez tajemniczego mężczyznę, który ukrywa się pod pseudonimem "Iron". Prywatny detektyw początkowo dochodzi do wniosku, że życie Anny oraz jej męża biznesmena nie należy do szczególnie fascynujących. Wkrótce okazuje się jednak, że były tajnik bardzo się pomylił. Zwiodły go śmiertelnie niebezpieczne pozory.

Recenzja:

   Nie wiem w zasadzie od czego zacząć moją recenzję. Jedyne co towarzyszyło mi po przeczytaniu tej książki to było takie: O jaaaaaaa. Dopiero po jakimś czasie zaczęły dochodzić od mnie inne odczucia i wrażenia.
Jak tylko przeczytałam opis tej książki to od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać i to koniecznie. Tak samo zachęcała mnie okładka. Niby takie nic, niby taka najzwyczajniejsza w świecie, a jednak budziła moją ciekawość. I do tego ten tytuł. Nie wszyscy mogą od razu skojarzyć o co chodzi. Powiem wam tylko, że Kot z Cheschire to ten kot z Alicji w Krainie Czarów, ten znikający. Po skończeniu lektury, nie bardzo wiedziałam co ten tytuł ma wspólnego z całością, nie licząc fragmentu umieszczonego już na ostatnich stronach w pewnym kluczowym momencie. Ale tak jak się zastanowiłam dłużej to może faktycznie jakieś metaforyczne porównanie mogli byśmy znaleźć.
Ciężko mi się będzie pisać o tej książce nie zdradzając Wam szczegółów, ale postaram się zrobić to jak najlepiej, bo sama świetnie się bawiłam odkrywając wszystko i snując domysły sama. Nie chcę Was tego pozbawić, więc będę pisała jak najbardziej ogólnikowo.
Czy Wy też macie tak, że jak kończycie jedną książkę i zaczynacie kolejną, to pierwsze strony idą dość ciężko? Ciężko jest się przestawić z jednego świata do drugiego. A do tego wszystkiego nowe postaci, nowe miejsca. Tym razem też tak było, a autor wcale nie ułatwił nam zadania, co mimo wszystko nawet mi się podobało. Chciałabym was uprzedzić z góry, że początek tej książki wymaga skupienia czytelnika. Sama się na tym złapałam bo wystarczyła chwila nieuwagi i miałam totalny mętlik w głowie. Nie chcę wam zdradzać o co dokładnie chodzi, bo tak właściwie na tym opiera się cała książka. Kiedy już zorientowałam się mniej więcej w fabule, mogłam w końcu  sobie pozwolić na prywatne domysły.
Kiedy już kawałek książki był za mną o pomyślałam, że to kolejny autor który w beznadziejnie magiczny sposób rozwiąże całą sprawę i jakie zdziwienie mnie spotkało, kiedy okazało się, że Pan Marek rozegrał sprawę po mistrzowsku. Takiego rozwiązania nie spodziewałam się nigdy.
Bardzo podobało mi się to, że narracja była prowadzona z kilku perspektyw, co daje nam zdecydowanie większy pogląd na całą sytuację. Do tego możemy poznać bliżej każdego z bohaterów i ich uczucia i myśli.
Nie obyło się także bez zaskoczeń. To w jaki sposób rozwiązała się sprawa, chyba najbardziej nurtująca mnie w całości, a mianowicie sprawa pewnych smsów, wprawiło mnie w osłupienie.
Jedyne czego brakowało mi w tej książce, to to, że zakończenie się jakoś tak za szybko potoczyło. Dużo lepszym zwieńczeniem byłoby gdyby autor dodał trochę więcej szczegółów.
Książka okropnie mnie wciągnęła, czytałam i oderwać się nie mogłam.
Świetnie wykreowane postaci, które mogliśmy doskonale poznać przez wcześniej wspomnianą narrację, brak zbędnych opisów, przez które strony by się dłużyły. A co najlepsze brak wątku miłosnego na pierwszym planie. Wiadomo pojawiły się relacje małżeńskie i były one ważne, ale nie najważniejsze.
Bardzo dobra powieść sensacyjna, a do tego naszego polskiego autora.
Mam nadzieję, że moja recenzja sama w sobie jest zachęcająca, a gdyby nie to streszczając całość : warto, warto jest zapoznać się z tą książką.
Naprawdę gratuluję autorowi świetnego pomysłu na fabułę, postaci i wydarzenia.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf



2 komentarze:

  1. Nie jestem przekonana do powieści sensacyjnych, chociaż nie ma wiele stron, to może czas się przełamać? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi naprawdę ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń