*muzyka*
Tytuł: Bez pożegnania
Wydawnictwo: Axis Mundi
Data wydania: 2008
Ilość stron: 328
Ocena: 5/10
Opis:
Część I sagi
napisanej ujmującym, ciepłym językiem opowiadającej historię matki i
córki wobec burzliwych dziejów Polski XX w. Uwikłane w historię tworzą
wbrew okrucieństwom losu ciepłą i kochającą rodzinę. Pomimo tragicznych
zdarzeń, które są ich udziałem patrzą na świat z radością życia, ciepłą
życzliwością i humorem. Od pierwszych stron książki wciągają nas w swój
świat.
Recenzja:
"Bez pożegnania" to pierwsza część sagi rodzinnej napisanej przez Barbarę Rybałtowską. Dotyczy ona wydarzeń z burzliwych dziejów Polski w XX wieku i jest ona oparta na wydarzeniach przeżytych przez autorkę.
Spodziewałam się, że książka ta wywoła we mnie naprawdę sporo emocji, jednak... nie stał się tak. Mimo wielu pochlebnych opinii i recenzji, czytający tę pozycję po prostu się nudziłam.
Nie jestem fanką sag rodzinnych, aczkolwiek tej postanowiłam dać szansę. I bardzo się na tym przejechałam.
Zastanawiam się, dlaczego książeczka zdobywa tak wysokie noty, skoro nie jest aż tak dobra i istnieje o wiele więcej innych, lepszych pozycji (zdarzają się też lepsze sagi).
„I jak tu uwierzyć w powszechnie głoszoną prawdę, że ubóstwo
uszlachetnia, kiedy się na własnej skórze poznało, jak nędza upodlić
potrafi."
Pierwsze, co nie pasowało mi w tej pozycji to styl i język, jaki został tu użyty. Całkowicie nie pasował on do tej powieści... był po prostu zbyt monotonny, zbyt banalny.
Przez pierwsze pięćdziesiąt stron aż chce się odłożyć tę książkę w kąt i nigdy więcej do niej nie wracać - niby zawiązanie akcji, ale... dawno nie czytałam tak słabego początku.
Później jednak poziom pozycji tej znacznie się podnosi - coraz lepsze opisy, coraz więcej akcji (która oczywiście nawiązuje do wydarzeń, które się wtedy rozgrywają).
Muszę przyznać, że spodobało mi się to, jak autorka stworzyła bohaterów. Postać Zosi - młodej, inteligentnej kobiety, która zostaje postawiona przez tak brutalną rzeczywistością i stara się z nią zmierzyć... To wszystko sprawia, że budzi się we mnie podziw i uznanie dla tej bohaterki.
Widać również, jak bardzo zależy jaj na swojej córeczce, dla której jest w stanie zrobić dosłownie wszystko. Niektóre matki powinny uczyć się od niej, jak powinno wyglądać macierzyństwo i kim dla dziecka powinna być matka.
Plusem tej powieści było także to, iż napisana jest ona w pierwszoosobowej narracji, która zdecydowanie sprawia, iż książkę tę czyta się o wiele szybciej i przyjemniej, niż gdyby była napisana ona w narracji trzecioosobowej.
Okładka tej pozycji nie jest jakaś szczególnie niesamowita (w porównaniu z okładkami innych, współczesnych książek), ale prostota sprawia, że pasuje ona idealnie do treści.
Książeczki ani nie polecam, ani nie odradzam. Zachęcam jednak do tego, aby sięgnąć po nią i samemu wyrobić sobie zdanie na jej temat.
„Śniłam dziś dom ojca i babcię Domańską, mówiła do mnie tekstem jednej
ze swych słynnych maksym:
- Nie dbaj o rzeczy i miejsca. Są sprawy
świętsze niż pragnienie, żeby mieć, posiadać. Naucz się być...
Ze wschodu nadciąga sowieckie wojsko. A ziemia drżała... Tylko odgłosy
jadących czołgów, ciężkich samochodów i kopyt końskich. Czerwonarmiejcy
szli główną ulicą miasteczka...
Kazio zaczął płakać:
-Jak oni tak iść nie przestaną, to nie dojdę jutro do szkoły, bo jest po
drugiej stronie. A mamy rysunki!
Piotr maluje jak szalony. Jestem szczęśliwa, bo daje mu to odprężenie.
Kiedy siedzi przy płótnie, twarz mu się od ucha do ucha śmieje. Z jego
obrazów emanuje jakieś ciepło, wszystkie są pogodne.
Czy to możliwe, czy coś takiego może się nam przydarzyć w ten cudowny
letni dzień, pełen śpiewu ptaków i szumu drzew?
Czy uda się ocalić na długo te obrazy pod powieką?
Wszyscy z dnia na dzień robili się chudsi, brudniejsi i smutniejsi,
jeśli to w ogóle było jeszcze możliwe... Tylko ten, kto miał dzieci,
czasami się do nich uśmiechał.
Co to za ogromny, dziki i piękny kraj krajobrazowo kraj. Aż czasem dziw
bierze, że jego uroda kryje w sobie takie okrucieństwo.
Byli to Rosjanie... Kobieta zaprosiła nas do środka... Poczęstowała nas
herbatą i chlebem z kwaśnym mlekiem. Chleb pachniał tak wspaniale, że
zrobiło mi się słabo... Nigdy w życiu żaden chleb tak mi nie smakował.”
Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Axis Mundi.
Uwielbiam książki ale ta wydaje sie być bardzo smutna..:(
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, na razie mam sporo innych pozycji do przeczytania...
OdpowiedzUsuńA mnie się akurat książka bardzo podobała, choć rzeczywiście, język książki ma charakter relacji. Ale z każdą kolejną stroną było coraz lepiej i tak dotarłam już do trzeciej części:)
OdpowiedzUsuńMam dwie książki tej autorki w swojej małej biblioteczce. Kiedyś mi się spodobały, ale coś czuję, ze teraz raczej już nie.
OdpowiedzUsuń