Autor: Stephen King
Tytuł: Joyland
Wydawnictwo: Prószyński Madia
Data wydania: 2013
Ilość stron: 336
Ocena: 10/10
Opis:
King Stephen, jeden z najpopularniejszych pisarzy, powraca z pasjonującą książką „Joyland”.
Student college’u, Devin Jones, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. W momencie, kiedy wydaje mu się, że nic gorszego mu się już nie przytrafi, okaże się, że będzie zmuszony zmierzyć się z czymś dużo bardziej przerażającym niż myślał: brutalnym morderstwem sprzed kilku lat i losem umierającego dziecka, którego życie nie oszczędzało i któremu nie dane było doświadczyć uroków dzieciństwa. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam...
„Joyland” to Stephen King w szczytowej pisarskiej formie, równie poruszający jak „Zielona Mila” czy „Skazani na Shawshank”. To jednocześnie kryminał, horror i słodko-gorzka powieść o dojrzewaniu, śmierci i ludziach, którym nie dane było doświadczyć żadnych z tych rzeczy, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie. Książka, która poruszy serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika.
Student college’u, Devin Jones, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. W momencie, kiedy wydaje mu się, że nic gorszego mu się już nie przytrafi, okaże się, że będzie zmuszony zmierzyć się z czymś dużo bardziej przerażającym niż myślał: brutalnym morderstwem sprzed kilku lat i losem umierającego dziecka, którego życie nie oszczędzało i któremu nie dane było doświadczyć uroków dzieciństwa. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam...
„Joyland” to Stephen King w szczytowej pisarskiej formie, równie poruszający jak „Zielona Mila” czy „Skazani na Shawshank”. To jednocześnie kryminał, horror i słodko-gorzka powieść o dojrzewaniu, śmierci i ludziach, którym nie dane było doświadczyć żadnych z tych rzeczy, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie. Książka, która poruszy serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika.
Recenzja:
Powieść mistrza grozy - Stephena Kinga, który nawet nazwisko ma królewskie. "Joyland" udało mi się zdobyć praktycznie przypadkowo. Krótko po premierze zaklinałam się, że wprost MUSZĘ mieć tą książkę w swojej biblioteczce, a jeśli nie, to na pewno ją przeczytam w taki, czy inny sposób. Wstyd się przyznać, ale szybko zapomniałam o niej. Okazuje się jednak, że dobre książki nie pozwolą nam długo siebie ignorować. Tak się złożyło, że w empiku była obniżka, a mój portfel pełny. Nie zastanawiałam się długo i po pięciu minutach wyszłam ze sklepu z "Joylandem" (i jeszcze inną świetną powieścią) w torebce.
Devin Jones jest typowym nastolatkiem, więc tak jak każdego dotykają go młodzieńcze problemy, radości, wzloty i upadki, no i oczywiście miłostki. Pierwsze zakochanie i pierwsze odrzucenie było dla niego szczególnie bolesne. Aby zapomnieć o Wendy Keegan, no i oczywiście dorobić, jako student kieszenie ma puste, zatrudnia się w lunaparku. Joyland jest niezwykły i, zdaniem jego szefa ma jedną zaletę - brak powszechnej komercji. Na razie na okres wakacji, ale szybko poddaje się urokowi tego miejsca i postanawia zawiesić na rok studia i zostać w magicznym parku rozrywki.
Jednak, jest to książka z gatunku grozy nie tylko z nazwy. W Joylandzie, jak w każdym szanującym się lunaparku znajduje się tunel strachu, tutaj zwany Strasznym Dworem. Nie znajdziecie tam tylko atrap, czy nagranych dźwięków mrożących krew w żyłach. Możecie tam zastać prawdziwego ducha, jeśli tylko będzie miał kaprys się Wam pokazać. Owym duchem jest Linda Grey, zamordowana tutaj przed laty dziewczyna. Weszła do wagonika i ruszyła na swoją ostatnią przejażdżkę na spotkanie śmierci. Morderca z Lunaparku, bo tak go nazywają, do tej pory nie został odnaleziony. Zafascynowany tym wydarzeniem Devin i jego przyjaciele próbują rozwikłać tę zagadkę. Ich postępowanie ciągnie za sobą niezbyt korzystne konsekwencje, którym musi stawić czoło chłopak. Kim jest tajemniczy zbrodniarz? Dowiadujemy się tego na samym końcu.
Jestem po ogromnym urokiem tej książki. Wszystkie wątki są poprowadzone w sposób mistrzowski, a punktem kulminacyjnym nie jest jedno wydarzenie. Koniec końców napięcie jest rozładowywane stopniowo. Ostatnie strony czyta się jednak z wybałuszonym oczami i wstrzymanym oddechu.
Oprócz Devina poznajemy wiele równie ciekawych bohaterów, m.in. Mike'a, który mimo swojego stanu zdrowia chcę czerpać z życia jak najwięcej, Annie, która jest trochę nadopiekuńczą matką, ale w końcu można jej to wybaczyć ze względu na ogromne pokłady miłości, którymi obdarza synka, a także pracowników Joylandu - śmiesznych, tajemniczych, czasem trochę pokręconych.
King nie pisze tylko o lunaparku. Czytamy o przemijaniu, śmierci, dojrzewaniu i cierpieniu w chorobie. Tutaj wszystko ma swoje miejsce. Doskonały kryminał dla koneserów. Miłośnicy tego autora i tym razem mogą liczyć na dawkę niepokoju we wspaniałej powieści, którą, mimo swojej objętości, czyta się błyskawicznie i ma się ochotę na dużo więcej.
Wasza Ariada :)
Nie nazwałabym tej książki kryminałem, raczej obyczajówką z mocnym elementem sensacyjnym ;) Jednak zgadzam się z Tobą, historia zasługuje na najwyższą ocenę, chociażby ze względu na kreację bohaterów, czy też znakomity klimat. od początku czułam, że stanie się coś strasznego i mimo, że akcja rozwinęła się w zupełnie innym kierunku niż myślałam, to byłam oczarowana. Takiego Kinga się nie spodziewałam ;)
OdpowiedzUsuńod dawna chcę przeczytać coś tego autora, ale nie miałam pojęcia co, ale po tej recenzji już wiem.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tego autora, ale nie przepadam za horrorami nie mówię jednak nie, może kiedyś sięgnę właśnie po Joyland ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałam z prawdziwą przyjemnością i polecam każdemu, kto ma ochotę troszkę się spiąć przy lekturze ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie. Mam nadzieję, że uda mi się ją zdobyć w najbliższym czasie
OdpowiedzUsuń