Autor: Kerstin Gier
Tytuł: Czerwień rubinu
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 23 maja 2011
Liczba stron: 344
Ocena: 8/10
Opis:
Trylogia czasu jest tak wciągająca, że w zasadzie należało by powiedzieć 'wsysa'; jest dowcipna, a zarazem totalnie romantyczna. Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie - niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie - Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Giedon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII wieku.
Recenzja:
Recenzja:
O tej trylogii słyszałam już dawno temu, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze do niej. W końcu stwierdziłam, że wypadało by ją przeczytać. I tak też się stało, kilka kliknięć i książka już do mnie szła pocztą. Kiedy już ją dostałam, od razu porzuciłam wszystko inne na rzecz tej lektury.
Czytałam wiele opinii na temat tej książki. Były negatywne jak i pozytywne, z tym, że te drugie w dużej mierze przeważały.
Ostatnio mam czas czytać, w zasadzie tylko w autobusie ( sesja się zbliża, studenci łączmy się w bólu) i o dziwo, trzy kursy i książka była już przeczytania. Zdziwiło mnie to, że tak szybko mi poszło i tak bardzo mnie wciągnęło.
Zanim jeszcze zaczęłam czytać, spodziewałam się kolejnej, typowej historii miłosnej, z happy endem. Ale z doświadczenia wiem, że pozycja, która zbiera większość dobrych opinii, nie może być typową łzawą, miłosna historią. Tym razem też tak nie było.
Zacznijmy może od początku. Gwendolyn zostaje obdarzona genem podróży w czasie, choć to wcale nie ona miała go mieć, a jej kuzynka. Zupełnie nieprzygotowana do tego, niespodziewanie przenosi się o kilkadziesiąt lat wstecz. I w zasadzie od tego momentu, zaczyna się w tej książce coś dziać.
Po skończeniu doszłam do wniosku, że ta część jest jedynie ogólnym wprowadzeniem w całość, zalewie początkiem całej historii, który przyznam szczerze, wciąga bez dwóch zdań.
O dziwo, to nie Gwen została moją ulubioną bohaterką, tylko jej przyjaciółka, która zdaje się być bardziej podekscytowana tymi podróżami w czasie, niż sama zainteresowana. Jest też wielkim wsparciem dla 'świeżej podróżniczki' i pomaga jej dowiedzieć się wszystkiego na temat nowej sytuacji.
Giedon od początku mi się nie podobał, jego zachowanie, to w jaki sposób zwracał się początkowo do Gwen i w końcu jego długie włosy całkowicie mnie zraziły. Jestem na nie, ale mam nadzieję, że to się zmieni w kolejnych częściach.
Co do głównej bohaterki, to podoba mi się jej 'zadziorny charakterek', ale boję się, że może go stracić, tak jak większość damskich bohaterek, pod wpływem miłości i stanie się bezmyślną, niezdecydowaną zakochaną nastolatką, która najchętniej by się potrząsnęło. Ale tego się dowiem po przeczytaniu kolejnych części.
Co do samej fabuły i wydarzeń, to tak jak wspomniałam było to zaledwie wprowadzenie, ale gratuluję autorce świetnego pomysłu, na nieszablonową opowieść.
Jeśli ktoś czytał i ma w planach obejrzenie ekranizacji, niech ucieka jak najdalej od niej. Zdecydowanie nie polecam.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki autorka pisze. Czytając, nie nudzimy się i nie ma zbędny opisów i niepotrzebnych wątków.
Zanim jeszcze zaczęłam czytać, spodziewałam się kolejnej, typowej historii miłosnej, z happy endem. Ale z doświadczenia wiem, że pozycja, która zbiera większość dobrych opinii, nie może być typową łzawą, miłosna historią. Tym razem też tak nie było.
Zacznijmy może od początku. Gwendolyn zostaje obdarzona genem podróży w czasie, choć to wcale nie ona miała go mieć, a jej kuzynka. Zupełnie nieprzygotowana do tego, niespodziewanie przenosi się o kilkadziesiąt lat wstecz. I w zasadzie od tego momentu, zaczyna się w tej książce coś dziać.
Po skończeniu doszłam do wniosku, że ta część jest jedynie ogólnym wprowadzeniem w całość, zalewie początkiem całej historii, który przyznam szczerze, wciąga bez dwóch zdań.
O dziwo, to nie Gwen została moją ulubioną bohaterką, tylko jej przyjaciółka, która zdaje się być bardziej podekscytowana tymi podróżami w czasie, niż sama zainteresowana. Jest też wielkim wsparciem dla 'świeżej podróżniczki' i pomaga jej dowiedzieć się wszystkiego na temat nowej sytuacji.
Giedon od początku mi się nie podobał, jego zachowanie, to w jaki sposób zwracał się początkowo do Gwen i w końcu jego długie włosy całkowicie mnie zraziły. Jestem na nie, ale mam nadzieję, że to się zmieni w kolejnych częściach.
Co do głównej bohaterki, to podoba mi się jej 'zadziorny charakterek', ale boję się, że może go stracić, tak jak większość damskich bohaterek, pod wpływem miłości i stanie się bezmyślną, niezdecydowaną zakochaną nastolatką, która najchętniej by się potrząsnęło. Ale tego się dowiem po przeczytaniu kolejnych części.
Co do samej fabuły i wydarzeń, to tak jak wspomniałam było to zaledwie wprowadzenie, ale gratuluję autorce świetnego pomysłu, na nieszablonową opowieść.
Jeśli ktoś czytał i ma w planach obejrzenie ekranizacji, niech ucieka jak najdalej od niej. Zdecydowanie nie polecam.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki autorka pisze. Czytając, nie nudzimy się i nie ma zbędny opisów i niepotrzebnych wątków.
Na pewno przeczytam kolejne dwie części i Wam także polecam Trylogię Czasu. Mam tylko nadzieję, że Gwendolyn nie straci głowy z miłości.
Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Jestem bardzo ciekawa tej serii ; )
OdpowiedzUsuńOglądałam ekranizację przed czytnięciem książki i mi się spodobała, śmiem twierdzić, że dlatego, że nie znałam papierowej wersji;) Ale książki pani Gier uwielbiam i o ile wyrastam już trochę z literatury młodzieżowej, to niebawem kupię sobie ostatni tom serii, bo to nagroda od mnie dla samej siebie za zaliczenie semestru. Tak, sesja idzie, zdecydowanie łączmy się z towarzyszami niedoli...
OdpowiedzUsuńCzytałam cały cykl i bardzo przyjemnie go wspominam, choć również nie przepadam za Gideonem, który chyba dopiero w ostatniej części jest do zniesienia.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam tą trylogie w planach, ale sa one bardoxz dalekie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzje książki pt 'Charlie' :)
A ja niestety najpierw obejrzałam ekranizację, a później książkę. I wpłynęło to na to jak czytało mi się książkę :( Ale kolejne części będą jeszcze lepsze! Polubisz Gideona :))
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko dwie czesci, ale podobala mi sie. Gideon <3 uwielbiam go ;3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę trylogię :)
OdpowiedzUsuń