Tytuł: Bully
Autor: Penelope Douglas
Wydawnictwo:
self-publishing
Rok
wydania: 2013
Liczba
stron: 290
Ocena:
4/10
Opis:
Mam
na imię Tate. Chociaż on mnie tak nie nazywa. Nigdy nie odezwałby się do mnie
tak nieformalnie, jeśli w ogóle.
Jesteśmy
sąsiadami, a kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ale potem, pewnego lata,
odwrócił się ode mnie i wziął sobie za cel spieprzenie mego życia przy każdej
okazji. Byłam upokorzona, odcięta od reszty i plotkowało o mnie całe liceum.
Wraz z upływem czasu jego wyskoki i plotki stały się bardziej sadystyczne, a
mnie robiło się aż niedobrze, gdy próbowałam się przed nim ukryć. Bałam się, że
czai się za każdym rogiem i każdymi drzwiami.
Więc
odeszłam.
Spędziłam
rok, ucząc się za granicą i cieszyłam się życiem bez Jareda. Teraz wróciłam,
aby skończyć liceum i wynieść się stąd na zawsze. Mam tylko nadzieję, że po
roku nieobecności ruszy dalej i zapomni o mnie.
Nawet
jeżeli się nie zmienił, to ja owszem. Nie jestem już zainteresowana unikaniem
go, albo nadstawianiem drugiego policzka. Lecimy na czołowe zderzenie, bo żadne
z nas nie chce się wycofać.
Opis
z chomika: http://chomikuj.pl/Eiden,
gdzie można znaleźć również nieoficjalne tłumaczenie.
Recenzja:
Szczerze?
Ta książka powinna nazywać się BULLSHIT nie Bully.
W życiu nie czytałam równie bzdurnych tłumaczeń faceta. Ale zacznijmy od
początku.
Nie
przepadam za czytaniem nieoficjalnych tłumaczeń, bo zazwyczaj trącają
grafomanią, nawet jeżeli są „poprawiane” przez kogoś, kto się na tym „zna”,
jednak tłumaczenia Eiden są na tyle dobre (a przeczytałam ich całkiem sporo, bo
Eiden tłumaczy wszystko, co napisała Olivia Cunning), że kiedy znajoma poleciła
mi Bully, postanowiłam po nie sięgnąć.
Wcześniej zerknęłam jeszcze na lubimyczytać.pl, gdzie jak się okazało, ma
całkiem wysoką ocenę. Co prawda romans współczesny nie jest moim ulubionym
gatunkiem literatury, ale od czasu do czasu czytam i takie książki.
A
więc mamy chłopaka i dziewczynę, jak można się było tego spodziewać. Co
natomiast niezbyt pasuje do scenariusza to fakt, że raczej za sobą nie
przepadają. No dobra, to eufemizm. Jared znęca się nad Tate odkąd poszli do
liceum. Nie fizycznie, stosuje psychiczne formy zastraszania. Rozsiewa plotki,
robi jej głupie dowcipy. A Tate? Tate jak prawdziwa chrześcijanka nadstawia
drugi policzek. Ucieka i płacze. Ale na szczęście tylko do pewnego momentu.
Wyjazd do Francji jest przełomem, jeszcze przed nim stawia się Jaredowi,
zaczyna walczyć. Po powrocie zachowuje się całkiem nieźle, jest bohaterką z
charakterkiem, o której całkiem przyjemnie się czyta.
Jared
i Tate byli kiedyś przyjaciółmi. I chociaż po wakacjach przed liceum Jared
wrócił odmieniony, zaczął ją dręczyć, Tate chyba nigdy nie otrząsnęła się z
tego, co do niego czuła. Chociaż twierdziła, że go nienawidzi, niewiele jej
trzeba było, żeby wybaczyć.
Wreszcie
to, co nie podobało mi się najbardziej. Pani Penelope Douglas miała pomysł na
książkę, ale… brakło jej wiarygodnego tłumaczenia, bo to, które zaserwowała nam
ustami Jareda, było tak żenujące i nieprzekonujące, że w moim odczuciu drastycznie
obniżyło jakość książki.
Traumatyczne
przeżycia z przeszłości – to już chyba standard w romansach. Ale czy fakt, że
komuś było źle, pozwala mu czynić tak, by inna osoba poczuła się jeszcze
gorzej, mimo że – i tu gwóźdź programu – ponoć kocha tę osobę? A czy krzywdzona
osoba, która przez kilka lat doznawała jedynie upokorzenia od tej krzywdzącej,
może jej wybaczyć z dnia na dzień? Czy zwykłe przeprosiny są w tym wypadku
przekonujące?
Jak
dla mnie nie. Ale może za dużo wymagam, w końcu to tylko zwykły romansik, który
ma być czasoumilaczem. I byłby miły, gdyby autorka wymyśliła coś lepszego w ramach wytłumaczenia Jareda. Wtedy
mogłabym dać mu wyższą ocenę, ale w tym wypadku zostaję przy 4/10.
Fabula tej książki kompletnie mnie do siebie nie przekonuje. Raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJakie zmiany na blogu! Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCo do Eiden masz rację, jej tłumaczenia mają ręce i nogi. Jeśli nie stronisz od nieoficjalnych tłumaczeń polecam Ci "Tangled". Historia związku widzianego oczami faceta, pełna humoru i naprawdę udana.
hej masz mzoe tangled w pdf? jesli tak moge prosic o przesłanie na olcia1271@op.pl ?
Usuńhej, ja też bym mogła dostać tangled w pdf'ie (jeżeli masz)? herondale.demel@wp.pl
UsuńJest tyle dobrego New Adult, że za przeciętne Bully nie mam zamiaru się brać.
OdpowiedzUsuńRaczej mnie nie zachęca ta książka :/
OdpowiedzUsuńHej, chciałam sie zapytać gdzie mogę szukać tłacnia:-) ???
OdpowiedzUsuńAjajaj! Plus za przyznanie się, że przeczytałaś nieoficjalne tłumaczenie. Chociaż... z drugiej strony, to tak mi coś majaczy z tyłu głowy, że oryginał zawsze będzie lepszy niż nawet najlepsze tłumaczenie. Moja mądra polonistka z liceum zawsze to powtarzała. Śmiem twierdzić, że wiele w tym prawdy.
OdpowiedzUsuńChociaż nie uważam, aby wytłumaczenie Jareda dla krzywd, które wyrządził Tate było najlogiczniejszym z możliwych, to jednocześnie wiem, iż ludzie - szczególnie zmierzając się z problemami, traumami, etc. - rzadko kiedy zachowują się racjonalnie.
Szkoda, że postawiłaś wszystko na jedną kartę i całą swoją recenzję oparłaś na jednym zarzucie wobec książki. Nie wspomniałaś nawet, co dało te 4 z 10 możliwych "gwiazdek". Trochę to takie... miałkie.