Tytuł: Kamienie Liry. Potomek
Autor: A.E. Olss
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 5 marca 2014
Liczba stron: 768
Ocena: 7/10
Opis:
Świat pełen magii, tajemnic i bitew...
Kamienie dające władzę nad światem....
Przyjaźń potężniejsza niż magia...
Ariel to niezwykła dziewczyna, która żyje i uczy się w szkole z internatem w Anglii. W dniu swoich szesnastych urodzin jej życie wywraca się do góry nogami. Zaczyna widzieć przyszłe wydarzenia, głównie te złe, dostaje w prezencie złoty kamień, który okazuje się magiczny, a jej jedyna przyjaciółka umiera. Kiedy zjawia się tajemniczy kruk i zaczyna z nią rozmawiać, wszystko nabiera zawrotnego tempa, a ona sama na zawsze musi porzucić mundurek uczennicy, wkroczyć w obcy świat i stać się tym, kim od zawsze było jej pisane zostać...
Recenzja:
W większości recenzji, które czytałam o tej pozycji, stwierdzono, że książka ta po opisie nie wygląda na oryginalną, bo powielono w niej wzorzec osieroconej dziewczyny z supermocami, której życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni po niezwykłym wydarzeniu. Rzeczywiście tak jest, ale nie jest to zaraz powód, żeby po książkę nie sięgnąć i mam na to kilka dowodów.
Ariel (oprócz tego, że jest niezwykłą dziewczyną, jak mówi nam opis) jest mało atrakcyjną, porywczą i samotną osobą. Pomimo tego, że otacza ją pokaźna banda (na ogół wywyższających się uczennic, przez wzgląd na swoje pochodzenie mających główną bohaterkę za śmiecia) dziewczyn, ona ma tylko jedną przyjaciółkę - Tarę. Oczywiście jej wygląd też wyróżnia ją spośród otoczenia. Tym czymś jest burza rudych włosów, z jednym srebrnym pasmem.
No okej, ten początek raczej nie zachęcił Was do przeczytania Kamieni Liry... Muszę się postarać. Jeżeli jeszcze nie zwróciliście uwagi, ta książka ma ponad 700 stron i moja pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, kiedy zobaczyłam tę pozycję w propozycjach od wydawnictwa, była taka: "Ada, nie ma mowy! Studiaaa!" I tak oto moja głupota wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Objętość przeraża, tym bardziej kiedy trzyma się tę książkę. Przecież HP i Zakon Feniksa miał coś koło dziewięciuset stron, jeśli mnie pamięć nie myli... Ale to nie była 1. część serii o młodym czarodzieju, a Potomek owszem!
Przepraszam. Wiem. Już nie będę. Ja muszę Was jakoś do tej książki zachęcić, bo naprawdę warto! W takim razie pokrótce o fabule. Ariel, ta biedna duszyczka, SPOILER! nie jest z naszego wymiaru... Trafiła tu z Elderolu, taki nowy fantastyczny świat. Niestety straciła pamięć i nie zna prawdy o swojej przeszłości. KONIEC SPOILERA! Jak już napisałam wyżej, objętość Kamieni Liry powala i powiem szczerze, że (tak jak to bywa, przy tak rozwlekłych książkach) treść zyskałaby na skróceniu niektórych opisów itp.
Trochę zirytował mnie fakt, że w Kamieniach Liry został powielony jeszcze jeden wzorzec. Występowanie kruka, jako zwiastuna czegoś niezwykłego i tajemniczego. Po prostu świetnie! Czy ja Was do tej książki serio zachęcam? Ale nie, uwierzcie mi, warto po nią sięgnąć. Ja po prostu nie potrafię inaczej, muszę wytknąć to, co mi się nie spodobało. Wszystko inne jest dobre. Może poza jeszcze jednym szczegółem. Imieniem głównej bohaterki... No już kończę o tych negatywach.
Fabuła jest dobrze rozwinięta i spójna, chociaż końcówka według mnie jest przesadzona. Jeżeli ktoś sięgnie po książkę i ją skończy będzie wiedział o czym mówię. W sumie to fabuła jest przesadzona już kawałek wcześniej niż na końcu, ale ostatecznie ostatnie sceny mnie rozwaliły. Wybaczcie, że się tu nie rozpisuję na ten temat, jednakże cokolwiek bym tu wstawiła, będzie to jakimś spoilerem, a tego wolę uniknąć. Sama nie lubię kiedy ktoś zdradza mi przyszłe koleje fabuły jakie nastąpią.
Pomimo tego wszystkiego, co tu napisałam (a wcale nie napisałam tak wiele) i ile wytknęłam tej książce (a uwierzcie mi, to jeszcze nie wszystko) chętnie sięgnę po drugą część, żeby dowiedzieć się czy Ariel powiedzie się jej misja ratowania świata (to nie spoiler, no bo w końcu to też już jest oklepane). Coś w tej książce jest takiego, co zachęciło mnie do jej skończenia. I popatrzcie teraz, czasami mamy problemy z książką, która ma dwieście stron, prawda? A ta ma siedemset! (wiem, że przypominam o tym n-ty raz) Jednak gdyby nie mój ograniczony czas przeczytałabym ją szybciej, niż niejedną książkę dwa razy chudszą od Kamieni Liry. Jest to zdecydowanie udana powieść fantasy.
Jeszcze coś Wam zdradzę, bo myślę, że powinno się o tym mówić. Wiecie co jeszcze mnie zjeżyło i to nawet bardzo? Popatrzcie sami...
Fajnie, no nie? Tego w życiu nie pojmę i nie wiem czy chcę. No okej, ładna dziewczyna itd. ale bez przesady... Ten świat i tak ma w sobie coraz mniej oryginalności. (+) za pomysł na okładkę i jej kompozycję, bo jest ładna, a co za tym idzie przyciąga wzrok, niemniej jednak jest to jakieś powielenie. Tylko, że to już taka ciekawostka dla nadgorliwych (czyli takich jak ja). Nie ma to wpływu na to, co w środku ma ta książka, tzn. na fabułę.
Życzę miłego czytania,
Ada
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Okładka mnie nie przekonuje, raczej bym tego nie kupiła. A do tego 700 stron... Serio? Jedno Ci powiem, masz dar przekonywania: nienawidzę kruków, motywu utraty pamięci, ratowania świata, ale mimo to przekonałaś mnie :) Poza tym książkę wydało Novae Res, a oni byle czego zazwyczaj nie wypuszczają :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJuż bym wolała okładke bez dziewczyny ...
OdpowiedzUsuńMnie przekonałaś (choć starałam sie omijac spoilery z fabuły bo nie nawidzę gdy ktos coś zdradzi z tresci), a 700 stron to tylko na plus :)
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńCoraz częściej niestety można zauważyć powielanie okładki, czy okładkę na tym samym schemacie. Ja ostatnio czytałam "Serce kamienia" i miałam podobny problem, ale podobno po prostu są to ilustracje, które można kupić/znaleźć za darmo i każdy może je sobie powielać itp.
OdpowiedzUsuńCo do książki... lubię kruki, ale jakoś mnie nie przekonuje :/
Książka mnie przekonuje i to na 100% kupie se na empiku
OdpowiedzUsuń